niedziela, 18 grudnia 2016

„MAGIA KŁAMSTWA” PO POLSKU – MAŁGORZATA ŁATKA „KAMFORA”

Na zakup książki Małgorzaty Łatki zdecydowałam się natychmiast po przeczytaniu opisu i jednej pozytywnej recenzji na internetowym blogu. Powód jest prosty – motyw przewodni powieści czyli rozwiązywanie zagadki kryminalnej za pomocą analizy mowy ciała jest dla mnie wyjątkowo interesujący. Kilka lat temu nadawano bardzo ciekawy serial z Timem Rothem w roli głównej. Oryginalny tytuł to „Lie to Me”, polski -  „Magia kłamstwa”. Roth grał w nim specjalistę od mowy ciała, szczególnie od analizy tzw. „mikroekspresji” czyli pojawiających się na naszych twarzach nieświadomie, na ułamek sekundy wyrazów, które pozwalają rozpoznać takie uczucia jak kłamstwo, wstyd, pogarda czy pożądanie i dzięki temu poznać prawdziwe intencje człowieka, niezależnie od tego, co zdecyduje się nam powiedzieć. Temat wydał mi się wyjątkowo interesujący i od tego czasu staram się go zgłębiać w wolnych chwilach.

„Kamfora” to powieść, w której ten motyw stanowi oś fabuły. W Krakowie dochodzi do kilku niezwykle brutalnych morderstw na młodych kobietach. Z początku wydaje się, że ofiary nie mają ze sobą absolutnie nic wspólnego, ale wkrótce okazuje się, że może je łączyć pewna cecha. Prowadzący śledztwo młody, rzutki i inteligentny komisarz Jakub Zagórski zwraca się o pomoc do specjalistki od mowy ciała Leny Zamojskiej. Razem opracowują ryzykowny i niebezpieczny plan schwytania mordercy, który może okazać się śmiertelnie niebezpieczny…

Oprócz niezwykle ciekawej i dobrze poprowadzonej fabuły, która idealnie ukazuje niebezpieczeństwa czyhające na młode, samotne kobiety w dwudziestym pierwszym wieku, „Kamfora” ma dla mnie jeszcze jeden dodatkowy atut: po raz pierwszy od niepamiętnych czasów ukazana jest w polskiej powieści kryminalnej skuteczna, owocna i dobrowolna współpraca policji z zewnętrznym specjalistą. Zarówno u Miłoszewskiego jak i Mroza czy Bondy główny bohater – czy to prokurator czy behawiorysta, stał zawsze sam po przeciwnej stronie barykady niż organy ścigania, których głównym zadaniem zdawało się być rzucanie mu kłód pod nogi i podkładanie świni przy każdej okazji. U Łatki jest wręcz przeciwnie – policja sama wpada na genialny pomysł poproszenia Zamojskiej o pomoc i traktuje jej sugestie z szacunkiem zamiast wyśmiewać badanie mikroekspresji jako nauki przydatnej w ujęciu sprawcy. Przedstawienie polskiej policji jako służb, które zdały sobie sprawę z wejścia świata w dwudziesty pierwszy wiek, chętnych i gotowych do korzystania ze zdobyczy behawioryzmu jest jak powiew świeżego powietrza na scenie polskiego kryminału. Naprawdę, chętnie przeczytałabym więcej książek, w których polska policja i system prawny do czegokolwiek się nadają – choćby tylko „ku pokrzepieniu serc” :)

„Kamfora” to naprawdę solidny kryminał, z logiczną i sensowną fabułą, dobrze nakreślonymi bohaterami i ciekawą zagadką. Małgorzata Łatka w swojej drugiej powieści udowadnia, że ma już świetnie wyrobione pióro i doskonały warsztat pisarski. Zabawne dla mnie jest to, że z okładkowego blurba książkę poleca Joanna Opiat-Bojarska, a po przeczytaniu „Bestsellera” tej autorki mam wrażenie, że powinno być odwrotnie, bo Opiat-Bojarska ma się czego od Łatki uczyć.


„Kamforę” polecam wszystkim fanom rasowych kryminałów, szczególnie polskich, oraz wszystkim osobom zainteresowanym tematem analizy mowy ciała. Mam nadzieję, że „Kamfora” okaże się pierwszym tomem z cyklu o Zagórskim i Zamojskiej, bo ta para bohaterów ma świetną chemię i potencjał na wiele emocjonujących przygód. Mam również nadzieję, że nazwisko Małgorzaty Łatki będzie niedługo lepiej rozpoznawalne w kanonie polskiego kryminału, ponieważ, moim zdaniem, autorka naprawdę na to zasługuje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz