Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że nie cierpię Remigiusza
Mroza, ponieważ śmie on bezczelnie realizować wszystkie moje skryte marzenia.
Facet ma 29 lat, jest doktorem prawa, co kilka miesięcy wypuszcza na rynek nowy
bestseller, a do tego jeszcze ma czas wyczynowo biegać i jest całkiem
przystojny. I jak go tu nie nienawidzić? :)
Jednocześnie koło książek Mroza nie można przejść obojętnie,
może dlatego, że to nazwisko jest obecnie bardzo gorące (pun intended) i
pojawia się dosłownie wszędzie i, moim zdaniem, po prostu wypada je znać, jeśli
ktoś interesuje się polską literaturą kryminalną. Moją przygodę z twórczością
Remigiusza Mroza zaczęłam, niestety, od powieści „W cieniu prawa”, która, jak
potem doczytałam w recenzjach, uważana jest za najsłabszą w jego dorobku, bo
pisaną na kolanie, w przerwach między tworzeniem i obroną pracy doktorskiej.
No, jak on takie powieści tworzy w antrakcie to niech go cholera…. „W cieniu
prawa” ma co prawda swoje słabe strony ale i tak jest to bardzo dobra książka,
chętnie więc sięgnęłam po trylogię z komisarzem Forstem, tym bardziej, że z
okładek krzyczy wiadomość, że prawa do
ekranizacji zostały sprzedane, więc wiem, że Telewizja Polska zaraz to
dokumentnie spieprzy, a zatem trzeba szybko czytać zanim mi to obrzydzą. W
dodatku z okładki trzeciego tomu Borys Szyc odgraża się, że chce w tym zagrać,
więc już wiem, że będzie źle z tą ekranizacją i trzeba się cieszyć powieściami póki istnieją tylko na papierze.
Akcja trylogii rozgrywa się w polskich Tatrach. Zaraz na
początku pierwszego tomu zostaje na Giewoncie znalezione ciało, groteskowo
przyczepione do słynnego krzyża. W sprawę angażuje się komisarz Wiktor Forst,
do pomocy dokooptując sobie rzutką dziennikarkę Olgę Szrebską. Razem wplątują
się w śledztwo, które prawie natychmiast mocno się komplikuje i zmusza naszych
bohaterów do balansowania na granicy prawa…
Jeśli chodzi o treść to nie będę zdradzać nic więcej,
ponieważ trylogia jest ze sobą bardzo mocno powiązana i musiałabym sadzić tutaj
straszne spoilery, czego nikt chyba nie chce, powiem więc tylko, że fabuła jest
bardzo sensownie rozpisana na wszystkie tomy, w książkach wiele się dzieje,
losy bohaterów strasznie się plączą, akcja jest często naprawdę ostra, a trup
ściele się gęsto. Mróz ewidentnie nie boi się dramatycznych scen i mocnych,
czasami wręcz drastycznych rozwiązań. Razem z Forstem i Szrebską podróżujemy do
najniebezpieczniejszych rejonów Europy i przeżywamy z nimi naprawdę ciężkie
chwile. Czasami nie mogłam się opanować i głośno wciągałam powietrze w szoku,
że Mróz nie bał się opisywać TAKICH
rzeczy i mam dla niego duży szacunek za to, że jedzie po bandzie.
W trzecim tomie akcja wraca w polskie Tatry i wtedy Mróz
pokazuje w pełnej krasie swoją głęboką wiedzę i wielką pasję górołaza. To widać
w każdej scenie, w każdym opisie. Tatry w jego powieści są jednocześnie piękne,
majestatyczne i śmiertelnie niebezpieczne.
Wszystkie sceny dziejące się na szlaku były doskonale skonstruowane i czytałam
je z prawdziwą przyjemnością. Rewelacyjne są też zakończenia każdej części –
szokujące, nieprzewidywalne, dosłownie wbijają w fotel.
Jedynym, co irytowało mnie w trylogii był główny bohater.
Wiktor Forst to postać, której właściwie nie da się polubić. Arogancki dupek,
przekonany o swojej wyjątkowości i przewadze nad innymi (w sumie nie wiadomo
dlaczego, ponieważ jest zwykłym policjantem, bez żadnych większych dokonań),
natychmiast antagonizuje absolutnie WSZYSTKICH dookoła i właściwie pakuje się w
większość kłopotów na własne życzenie. Brak mu szacunku do innych, nawet do
tych, którzy naprawdę usiłują mu pomóc. W dodatku jest niechlujny i, dla mnie
osobiście, lekko obrzydliwy. Gdyby wyciąć wszystkie sceny, w których żuje gumę,
pali papierosa albo myśli o żuciu gumy albo paleniu papierosa, każdy tom byłby
pewnie o 100 stron krótszy.
Pomimo tego zarzutu, serdecznie polecam tatrzańską trylogię
Remigiusza Mroza wszystkim fanom dobrego, mocnego kryminału z pięknymi górskimi
krajobrazami w tle. Moja rada jest jednak taka, żeby od razu zaopatrzyć się we
wszystkie tomy, ponieważ zakończenie każdego z nich domaga się natychmiastowej
lektury następnego, a przy ostatnim robi się przykro, że to już koniec.
Bardzo mnie zaciekawiłaś tą trylogią :D Kocham góry (i w nich mieszkam) więc jestem ciekawa tych opisów :D A wczoraj wahałam się nad zakupem pierwszej części :/ No nic, mam nadzieję, że nie długo uda mi się kupić wszystkie trzy części ;)
OdpowiedzUsuńW ogóle to nieźle mnie rozbawiłaś tym wstępnym opisem ^^ Fakt, to są rzeczy, za które można nie cierpieć Remigiusza ^^
Pozdrawiam! Dolina Książek
Cieszę się, że podobała Ci się moja recenzja, szczególnie dlatego, że uwielbiam Twojego bloga! Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńJa na razie "bawię się" z Chyłką i z żadną inną książką Mroza nie miałem jeszcze do czynienia, ale rwie mnie strasznie jak czytam masę pozytywnych recenzji, choć portfel i stan konta skutecznie ujarzmiają moje ciągoty. Sam Mróz chyba ostatnio zwiększył tempo, bo ostatnio wypuszcza po książce na miesiąc - dopiero co wyszedł Immunitet, końcem miesiąca wychodzi Behawiorysta, a gdzieś znalazłem zapowiedź kolejnej książki, która ma się ukazać końcem listopada... Jak on to robi?!
OdpowiedzUsuńMoże cierpi na bezsenność? Albo jest wampirem????? :)
UsuńCiekawa recenzja, chyba w końcu przeczytam tę trylogię
OdpowiedzUsuń