środa, 18 maja 2016

Mało Zawiszy w "Zawiszy"

Wydaje mi się, że Polacy nie potrafią się promować. Jak stwierdził Wojtek Drewniak w odcinku "Historii Bez Cenzury" poświęconemu Zawiszy Czarnemu, zmusza się nas do czytania poematów o jakiś fikcyjnych francuskich rycerzach typu "Pieśń o Rolandzie", a o naszym średniowiecznym superbohaterze wspomina się jakby mimochodem. Francuzi mają swojego Rolanda, Hiszpanie Cyda, Anglicy Wilhelma Marshala i Czarnego Księcia, których wysławiają jak mogą, a Polacy zadowolili się naszym Zawiszą, który przecież tamtych wszystkich bił na głowę, jako trzecioplanową postacią w "Krzyżakach" Sienkiewicza i na tym właściwie koniec.
Dlatego też z wielkim zainteresowaniem dopadłam książki Szymona Jędrusiaka "Zawisza Czarny. Aragonia". Na okładce tylnej książki same pochwały i to od autorytetów historycznych - że książka fantastycznie zresearchowana że zachowuje realia epoki, że jest na miarę "Katedry w Barcelonie" Falconesa czy "Filarów ziemi" Folletta. Po takim wstępie nie mogło być źle....no właśnie.
Nie zrozumcie mnie źle - to nie jest słaba książka. Wręcz przeciwnie. Problem polega na tym, że nie jest tym, czego się spodziewałam i czego po niej oczekiwałam. Pragnęłam powieści o przygodach naszego superrycerza w Aragonii, a tymczasem dostałam powieść o średniowiecznym Żydzie. Nie to, żebym miała coś do Żydów, średniowiecznych, czy innych, ale akurat nie o nich chciałam czytać!
Narratorem powieści jest młody Żyd z Saragossy, Aaron, i to właściwie jego losy śledzimy przez całą powieść. W rezultacie dostajemy wiele szczegółów z życia komuny żydowskiej, opisy negocjacji biznesowych, prześladowań ze strony katolików i tak dalej. Śledzimy też podboje miłosne Aarona, który odkrywa uroki seksu. Historia tego chłopaka jest nawet ciekawa i wartko napisana, ale przez cały czas zastanawiałam się "gdzie, do cholery, jest Zawisza?". Ano nie ma. Miga nam czasem, głównie wspominany mimochodem w czasie dyskusji innych bohaterów. W jakimś momencie miga nam nawet osobiście podczas pojedynku, ale potem bardzo długo znów go nie ma. Osobiście pojawia się dopiero po około dwóch trzecich książki i wtedy robi się nieco dziwnie.
Jak już wspominałam, akcja dzieje się w Aragonii, a narratorem jest miejscowy Żyd. Dlatego też Zawisza jest tu opisywany z punktu widzenia lokalnych. A lokalni mieli z naszym panem z Garbowa nie mały problem. Przede wszystkim nie do końca wiedzieli gdzie jest ta tajemnicza Polska, z której pochodzi ich gość. Poza tym ojczyzna Zawiszy jawiła im się jako jakaś niezmierzona, dzika puszcza pełna pogan. Do tego nie umieli dobrze wymówić jego imienia, więc głównie zwracali się do niego per "Sulima" (herb Zawiszy). Jeśli do tego dorzucimy problemy językowo-komunikacyjne to zamiast naszego superbohatera otrzymujemy takiego trochę dziwoląga, trochę prostaka, ale za to dobrego w walce, którego trzeba się bać, ale którym po cichu się pogardza. I, szczerze mówiąc, to mi się właśnie najbardziej w powieści Szymona Jędrusiaka podobało.
Dla nas, Polaków, Zawisza jest ikoną, wzorem cnót wszelakich. Czasami mamy wrażenie, że wyskoczył już taki niezniszczalny na międzynarodową arenę rycerskich turniejów, jak Atena z głowy Zeusa. Tymczasem ta powieść daje nam możliwość obserwowania rodzącego się mitu Zawiszy, jego drogi do chwały i sławy, tego jaki był zanim stał się tym wzorem. Do tego dochodzi dobry styl autora i świetnie odzwierciedlone realia średniowiecza (faktycznie, porównania z Falconesem i Follettem są, moim zdaniem, uzasadnione.
Nie mogę się natomiast pogodzić z dysproporcją zawartości i będę się upierać, że zdecydowanie za mało jest Zawiszy w "Zawiszy".  Szkoda, że Aaron i Sulima spotykają się twarzą w twarz dopiero około strony 250, a wcześniej trzeba przebrnąć przez przydługie opisy żydowskich biznesów. Dobrze, że cierpliwość czytelnika zostaje w końcu wynagrodzona, bo potem mamy już opisy pojedynków, podstępów, a nawet oblężenia zamku, ale i tak mam wrażenie, że ta powieść to tylko wstęp do jakiejś grubszej akcji. Planowany jest drugi tom "Zawisza Czarny. Jagiellonowie" i mam taką cichą nadzieję, że tam się dopiero będzie działo! Tym bardziej, że prawdopodobnie narratorem również będzie Aaron, więc będziemy mieli okazję zobaczyć Polskę Jagiellonów oczami cudzoziemca. Powinno być ciekawie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz