środa, 1 czerwca 2016

Śmiech przez łzy - Jojo Moyes "Zanim się pojawiłeś"

Czytając książki w ilościach przemysłowych spotykam się często ze zjawiskiem pewnego "zlewania" się przeczytanej prozy. Po prostu po jakimś czasie na ogół nie pamiętam już szczegółów fabuły, pozostają mi tylko ogólne wrażenia - czy książka była ciekawa, czy nie, czy bohaterowie mnie irytowali czy nie, czy warsztat pisarski autora/ki był dobry czy nie, itd. Dlatego jakieś trzy lata temu zaczęłam prowadzić statystyki przeczytanych książek, żeby nie czytać dwa razy tego samego (co mi się czasami zdarzało kiedy korzystałam z czytnika). No cóż, w końcu nie można oczekiwać po każdej książce, że jej lektura dostarczy nam niezapomnianych przeżyć.
Zdarzają się jednak pozycje, które zostają ze mną na długo których fabuła na stałe zapisuje się w mojej pamięci, a emocje, które we mnie wzbudzają, zostają ze mną na długo. Jedną z takich książek jest "Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes.
Fabuła wydaje się dość prosta i nawet jakby znajoma. W małym miasteczku żyje sobie Lou - młoda dziewczyna o małych ambicjach (a może nawet, jak Kubuś Puchatek, o małym rozumku), która pewnego dnia traci posadę kelnerki w kawiarni. Lou nie ma wykształcenia ani kwalifikacji, a wokół panuje recesja, więc jej szanse na znalezienie dobrej pracy są znikome. A tymczasem Lou musi wspomagać finansowo rodzinę, więc zaczyna być coraz bardziej zdesperowana. Kiedy w końcu otrzymuje propozycję zostania opiekunką dla sparaliżowanego od pasa w dół mężczyzny, nie waha się długo.
Will jest po trzydziestce i jego życie przerwał wypadek. Kiedyś wzięty londyński prawnik, kochający podróże i sporty ekstremalne, dziś jest przykuty do wózka, cierpi ciągły ból a jego najgorszym wrogiem jest infekcja wirusowa. Lou - skromna, prosta dziewczyna o wąskich horyzontach i z wyjątkowo nudnym życiem, nie robi na nim dobrego wrażenia. Stopniowo jednak między tym dwojgiem rodzi się nić porozumienia. Wtedy jednak Lou dowiaduje się o decyzji, jaką podjął Will i postanawia sprawić, by zmienił zdanie.
Przedstawiona w takim zarysie fabuła przypomina nieco popularny francuski film "Nietykalni" i faktycznie jest między tymi historiami nieco podobieństw, ale jest też mnóstwo różnic. Wydaje mi się, że powieść Jojo Moyes jest głębsza i zdecydowanie mniej "hollywoodzka" niż "Nietykalni". Nie ma tutaj gotowych rozwiązań, nie ma gwarantowanego sukcesu dla głównych bohaterów. Lou, próbując pokazać Willowi, że życie może być piękne, równie często odnosi porażki co zwycięstwa i nic nie idzie gładko.
"Zanim się pojawiłeś" to powieść, która zmusza czytelnika do zastanowienia się nad wieloma ważnymi kwestiami. Obserwując jak główna bohaterka zmienia się, dojrzewa i wychodzi poza   ciasny, bezpieczny światek, który sobie stworzyła i powoli rozwija skrzydła, zastanawiamy się  nad własnymi decyzjami i wyborami. Postać Willa natomiast zmusza nas do konfrontacji z problemem funkcjonowania osób niepełnosprawnych w społeczeństwie i każe sobie zadać jedno niezwykle ważne pytanie: czy warto jest żyć za wszelką cenę?
Powieść Jojo Moyes to niezwykły rollercoaster emocji, przy którym na przemian śmiejemy się, wzdychamy i zalewamy łzami. Po skończeniu lektury mogłam właściwie od razu brać udział w wyborach Miss Mokrego Podkoszulka, ponieważ miałam z przodu wykapaną wielką plamę od łez. Myślę też, że zakończenie podzieli czytelników na jego zwolenników i przeciwników. Mnie się podobało, ale pewnie nie każdy będzie na tak.
Jednym słowem, "Zanim się pojawiłeś" to literatura kobieca w najlepszym wydaniu - ciepła, mądra, emocjonalna, romantyczna. Niedługo do kin wchodzi film oparty na tej książce z Emilią Clarke (Daenerys z "Gry o tron") i Samem Claflinem. Widziałam zwiastun i wygląda na to, że producenci zrobili kawał dobrej roboty, więc nie mogę doczekać się premiery.
Po zakończeniu lektury poszłam za ciosem i przeczytałam jeszcze trzy powieści Moyes: "The One Plus One", "The Girl You Left Behind" i "Ship of Brides" i stwierdzam, że pani Moyes wchodzi do kanonu moich ulubionych autorek literatury kobiecej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz