Na książkę Leszka Hermana natknęłam się w Empiku. Stała
sobie na półce z polską literaturą, taka piękna, gruba (prawie 800 stron),
kusząc z okładki fragmentem renesansowego portretu. Szybkie spojrzenie na opis
fabuły i kilka krótkich recenzji z internetu przekonały mnie, że to może być
książka idealna dla mnie. Okazało się, że tym razem intuicja (i blogosfera) mnie nie zawiodła.
„Sedinum” w większości recenzji jest porównywane do „Kodu
Leonarda Da Vinci” Dana Browna. To nie jest pierwsza książka (ani nawet nie
setna), która jest porównywana do międzynarodowego bestselleru Browna, często takie opisy można znaleźć nawet na
okładkach powieści przygodowych, co potem w większym lub mniejszym stopniu
pokrywa się z zawartością, ale tym razem uważam to nawiązanie za jak najbardziej
trafne.
Akcja książki zaczyna się mocnym akcentem. W centrum
Szczecina zapada się nowoczesny wieżowiec, odsłaniając przez przypadek wejście
do starych podziemi miasta, a w nim niemiecką ciężarówkę z czasów drugiej wojny
światowej z trupem żołnierza w środku. Zarówno historyczny ładunek ciężarówki jak i
tajemniczy list, który kurczowo ściska w dłoni nieboszczyk prowadzą do
skomplikowanych i nawarstwiających się tajemnic związanych z burzliwymi dziejami Szczecina. Tropem zagadki podąża architekt Igor, dziennikarka Paulina oraz
Johann – młody, bogaty Anglik o niemieckich korzeniach. To niecodzienne trio
musi jednak zmierzyć się nie tylko z tajemnicami Pomorza, ale również z
potężnymi wrogami, którzy również chcą dojść do sedna zagadki.
Leszek Herman w mistrzowski sposób zbudował fabułę
wciągającej powieści przygodowej za sprawą bardzo intrygującej tajemnicy oraz
sympatycznych, inteligentnych bohaterów, którym bardzo łatwo kibicować. Igor,
Paulina i Johann nie są może typowymi poszukiwaczami skarbów, ale ich młodość,
inteligencja i entuzjazm pomagają im dojść do sedna tajemnicy nie tylko
sprawnie, ale również w logiczny i wiarygodny sposób. Z drugiej strony czarne
charaktery też są całkiem nieźle wykreowane, a plącząca się w samym środku tej
historii była żona Igora stanowi jedną z najciekawszych postaci drugoplanowych
książki.
Najmocniejszym akcentem powieści jest jednak, moim zdaniem,
sama intryga oparta na burzliwej historii Szczecina i Pomorza. Okazuje się, że
ten rejon Polski może bez problemu konkurować z Paryżem i Londynem z powieści
Dana Browna. Szczecin jawi się w książce Hermana jako miasto o długich i
skomplikowanych dziejach, niezwykłych władcach, tajemniczych stowarzyszeniach i
zagadkach architektonicznych. Okazuje się, że nie tylko europejskie metropolie
kryją w sobie wielowiekowe kody i symbole i wcale nie trzeba daleko szukać,
żeby natknąć się na masonów i templariuszy. Po przeczytaniu „Sedinum” nabrałam
ochoty, żeby natychmiast wybrać się na wycieczkę do Szczecina, który okazał się
zdecydowanie bardziej interesującym miastem niż kiedykolwiek przypuszczałam.
Sam styl narracji Leszka Hermana jest elegancki i klarowny,
dlatego książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, nie ma w niej dłużyzn i
nie da się przy niej nudzić. Zdecydowanie polecam tę pozycję wszystkim fanom
zagadek z przeszłości i poszukiwania skarbów oraz wszystkim tym, którzy
historię Polski uważają za jeszcze nie do końca zgłębioną. Myślę również, że
fani przygód Roberta Langdona na pewno będą się świetnie bawić przy ich polskim
odpowiedniku. Ja natomiast wpisuję Leszka Hermana na listę polskich autorów,
których twórczość będę śledzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz