piątek, 20 stycznia 2017

MIESZKO, MIESZKO MÓJ KOLEŻKO – KATARZYNA BERENIKA MISZCZUK „NOC KUPAŁY”


Powieść „Szeptucha” Katarzyny Bereniki Miszczuk okazała się dla mnie jednym z największych pozytywnych zaskoczeń czytelniczych w zeszłym roku. Połączenie struktury paranormal romance ze słowiańskimi wierzeniami okazało się przepisem na niebanalną i ciekawą  książkę, dającą dużą radość czytania. Dlatego też drugi tom cyklu czyli „Noc Kupały” zamówiłam sobie w prezencie gwiazdkowym. Najtrudniejszym zadaniem okazało się dla mnie cierpliwe doczekanie  do dwudziestego czwartego grudnia, ale za to lekturę zaczęłam zaraz po zakończeniu wigilijnej wieczerzy :)

„Noc Kupały” podejmuje akcję tam, gdzie „Szeptucha” ją skończyła. Główna bohaterka, Gosława,  nadal odbywa staż u szeptuchy Baby Jagi,  od pewnego czasu wzbogacona o wiedzę, że słowiańscy bogowie naprawdę istnieją i w dodatku mają do niej bardzo poważny interes, albowiem tylko ona, jako pierwsza osoba od tysiąca lat, ma szansę na odnalezienie mitycznego kwiatu paproci, który z różnych powodów jest wszystkim dookoła potrzebny do szczęścia. W dodatku  kwiatu pragnie również Mieszko (tak, TEN Mieszko, pierwszy swego imienia, władca Polan itd. ), w którym Gosia dość konkretnie i z niejaką wzajemnością się kocha. Wiadome jest również, że wszystkie strony, które NIE dostaną kwiatu planują krwawą zemstę na biednej Gosławie…

Drugie tomy serii mają to do siebie, że zwykle są najsłabsze. Dzieje się tak ponieważ nie mają już uroku nowości i elementu zaskoczenia z pierwszej części, a autorzy rzadko decydują się na drastyczne rozwiązania, zostawiając je na końcowy tom serii. Tym razem jednak autorce udało się znaleźć dobre rozwiązanie, które sprawiło, że „Noc Kupały” czyta się równie dobrze jak „Szeptuchę”. Rozwiązaniem tym są tak zwane „flashbacki” Mieszka, czyli przebłyski jego wspomnień, przenoszące akcję w daleką przeszłość. Jako osoba zainteresowana wczesną historią Polski i dość dobrze oczytana w tym temacie, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona solidnym researchem, jaki wykonała autorka. Oczywiście, w tym wypadku mamy do czynienia z fikcyjną i alternatywną wersją historii, ale opartą na solidnych fundamentach i równie wiarygodną jak u Cherezińskiej. Moim zdaniem to właśnie wspomnienia Mieszka stanowią najbardziej atrakcyjny element fabuły powieści.

Mamy też największe przeboje z poprzedniego tomu, czyli cyniczne wstawki Baby Jagi, hipochondrię Gosi i ciekawe postacie drugoplanowe, a Mieszko jest równie seksowny i tajemniczy jak w pierwszym tomie, więc fani „Szeptuchy” nie powinni czuć się zawiedzeni jej kontynuacją. Powieść ma też mnóstwo elementów humorystycznych i tak jak pierwszy tom bawi, na przykład opisami wyznawców bogini Mokosz jako współczesnych hipisów. Jednocześnie „Noc Kupały” daje autorce możliwość opisania kilku kolejnych świąt i rytuałów związanych ze słowiańskimi wierzeniami, takich jak postrzyżyny czy tytułowa kupalnocka.  Dla mnie właśnie te opisy stanowiły jedne z najprzyjemniejszych momentów w powieści, wzbudzając we mnie nostalgię i odrobinę żalu, że te tradycje odeszły już w niepamięć. K.B. Miszczuk tak ładnie opisuje słowiańskie święta, że bez wahania zamieniłabym niektóre obecne tradycje na te dawniejsze.

Zakończenie tomu jest ciekawe, mocne i sensacyjne, sprawiając, że nie można doczekać się trzeciej i ostatniej części, która, mam nadzieję ukaże się w tym roku. „Noc Kupały” to naprawdę dobra kontynuacja, rozwijająca i wzbogacająca oryginalny i ciekawy pomysł autorki na połączenie słowiańskich wierzeń z dwudziestopierwszowieczną mentalnością. Teraz pozostaje nam tylko czekać na trzecią odsłonę przygód Gosławy i Mieszka czyli „Żercę” – oby nie za długo!

6 komentarzy:

  1. Dziękuję Ci za tę recenzję. "Szeptucha" już dawno przeczytana, a "Noc" stoi i czeka. I nie mogę się za nią zabrać, a przecież właściwie odliczałam dni do premiery. Twoja zachęta podziałała. Muszę wreszcie się zabrać za czytanie!
    pozdrawiam
    Norsevia
    wbookach.blogspot.cmo

    OdpowiedzUsuń
  2. Marketingowiec ze mnie żaden - w adresie własnego bloga popełniłam błąd :)
    A czytałaś może trylogię o Wiktorii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie czytałam, ale mam zamiar! A Ty już jesteś po lekturze? Jestem ciekawa Twojej opinii :)

      Usuń
  3. Ja czytałam i uważam, że Wiktoria wygrywa! No, ale poczekam na 3 część Gochy - może jeszcze mnie zaskoczy ;)
    Tu masz moją krótką recenzję "Ja, diablica":

    http://wbookach.blogspot.com/2016/11/pociagajace-pieko.html

    OdpowiedzUsuń
  4. hej, a wiecie, że będzie część IV ? już na wiosnę 2018, czyli w sumie...jeszcze czekamy :) ja też jestem zachwycona Szeptuchą, Żercą i Nocą Kupały. Udał się autorce ten mariaż współczesności z pogańskimi wierzeniami. Bardzo, bardzo się udał. Coś tak nowego, świeżego i odmiennego! wielkie gratki dla autorki, skądinąd pani doktor :) a "przygody" Gosławy to na zmianę śmiech i niedowierzenie: boi się, a lezie do lasu, przewraca się przez własne nogi, parkuje auto w rowie, spotyka się z najstraszniejszym z bogów i traktuje go jak przybłędę...hahah, Gośka jesteś świetna! Lubie Cię dziewczyno, z całym Twoim bagażem fobii i lęków, no i niezdarnością wobec samego władcy Mieszka. Polecam!!

    OdpowiedzUsuń